PERFEKCJONIZM… BŁOGOSŁAWIEŃSTWO CZY PRZEKLEŃSTWO?
Mam na imię Magda, jestem perfekcjonistką…
PERFEKCJONIZM. Brzmi trochę, jak wstydliwe wyzwanie i budzi dość kontrowersyjne skojarzenia. Dyskusyjna więc sprawa – uzależnienie, problem, a może coś bardzo użytecznego? Przecież taki perfekcjonista najczęściej wszystko co robi doprowadza do dopracowanego do granic swoich możliwości końca. Nie musi rzeczy powtarzać, ułatwia w ten sposób innym, bo niczego nie trzeba po nim poprawiać. Wszyscy są zadowoleni, a świat idealnie piękny. Po co więc cokolwiek zmieniać?
Czy “Dobrze” powinno równać się “Perfekcyjnie”?
Nie ma dnia, abyśmy nie spotkali na swej drodze perfekcjonisty. Teoretycznie powinien przebiegać koło nas z poczuciem lekkości, na którą pozwala idealnie zorganizowany przez niego świat. Praktycznie zaś najczęściej szybko przechodzi obok człowiek, przygnieciony ciężarem , który postrzega jako brzemię. Każdy dostaje tyle ile zdoła unieść. Kto z nas nie słyszał tej maksymy? Pytanie tylko ile naprawdę dostajemy, a ILE DOKŁADAMY SOBIE W TRAKCIE NASZEJ PODRÓŻY PRZEZ ŻYCIE, MYŚLĄC “TRZEBA”, “MUSZĘ”, “MAM TO NA LIŚCIE” I WRESZCIE “MA BYĆ IDEALNIE”. I wtedy pojawia się zbawienna myśl – jak coś robię, to dobrze. Jeśli na tym się zatrzymujemy, to fantastycznie. Gorzej, jeśli dobrze oznacza dla nas perfekcyjnie. Fatalnie, jeśli nie pozwalamy sobie na uczucie spokojnego zadowolenia z wykonanego działania, jeśli NIE POTRAFIMY BEZ WSTYDU PRZYJĄĆ WYRAZÓW UZNANIA, bagatelizując wyniki naszej ciężkiej pracy. Bo przecież to nic takiego, inni zrobiliby to co najmniej równie dobrze, a najczęściej zdecydowanie lepiej. Ocena, porównanie i kroczące za nimi poczucie bycia niewystarczająco dobrym.
Jeszcze lepiej, jeszcze mocniej, bardziej idealnie…?
NIEWYSTARCZAJĄCO DOBRY…. Ta myśl, to najlepszy przyjaciel perfekcjonizmu. Niestety, to również bardzo poważny wróg perfekcjonisty. Pod przykrywką stawiania sobie nowych wyzwań, podnoszenia poprzeczki wyżej niż była zawieszona jeszcze chwilę temu, silnej wiary w to, że to dla naszego dobra, rozwoju, przyszłości, powstaje głęboki grób dla naszej wiary w siebie i poczucia własnej wartości. A wtedy chcemy jeszcze lepiej, jeszcze mocniej, bardziej idealnie. No i chyba nie ma już zaskoczenia, grób się tylko pogłębia.
Poczucie życia w pułapce, z której z czasem zaczynamy zdawać sobie sprawę staje się czymś, co ogranicza, odbiera energię, zabija kreatywność i radość z codziennych czynności.
Coaching ratunkiem dla perfekcjonisty
Rozstanie z perfekcjonizmem to proces, długi, trudny i żmudny. Proces wymagający konsekwencji i często pomocy kogoś z zewnątrz (coach MC). Nagroda jednak warta jest wysiłku. Jest nią życie w zdecydowanie mniejszym napięciu i poczuciu „wystarczającego” zadowolenia z tego, jacy jesteśmy. Dużo lepsze życie.
Mam na imię Magda, byłam perfekcjonistką. Dzisiaj po prostu doprowadzam rzeczy do końca.
# coaching osobisty
Czy artykuł był pomocny? Proszę o opinię.